Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Od kiedy wróciłam do pracy, a Kuba poszedł do żłobka brakuje mi czasu. Na wszystko.
Pierwsze dwa tygodnie układały się niemal idealnie. Ale Kuba się rozchorował. I nagle szukanie kogoś, kto z nim zostanie. I plan dnia się rozsypał. Nie przespane i nie dospane noce dały się we znaki i nie myślałam o ćwiczeniach.
Powoli, dzień po dniu, staram się jakoś ogarnąć i poukładać dzień A przede wszystkim wrócić do regularnych ćwiczeń.
A co mama robi w niedzielne przedpołudnie? Pyszny niedzielny obiadek? (to poczeka, prawda? No dobra jak tylko skończę biorę się za obiad). Uzupełnia sprawozdanie w extranecie. A było co. Wczorajszy wynik: 16 do 0! Ostrzelali się chłopaki, mieli motywację. Pizza!- jak będzie 15:0. I była. A dziś ja to wprowadzam.
Niedługo czas zbierać się na kolejny mecz. I tu liczę na emocje. Bo na seniorskich spotkaniach zawsze coś może się dziać.
Mobilizujcie do ogarnięcia się!