Bardzo chciałam pisać regularnie. Ale okazało się, że znajduję sobie na to wymówki (na trening nie szukam wymówek, a tu do pisania potrzebuję)! Pisać lubiłam zawsze, a blogowania ponownie odkryłam po urodzeniu się Kuby. Musiałam stworzyć takie swoje miejsce. Może nie na wylewanie żali (chociaż może też), ale po to żeby jakoś poskładać, poukładać myśli. Po za tym po odbytym kursie związanym z grafiką podkochuję się troszkę w niej i troszkę w fotografii. Staram się na te moje miłostki (oby nie było to tylko zakochanie) pielęgnować, gdzieś pomiędzy pieluchami, treningami, karmieniem, zabawą, sprzątaniem….
Po założeniu bloga zastanawiałam się o czym pisać i w poszukiwaniu inspiracji udałam się na inne (a czemu nie?) blogi. I tu- zaskoczenie. Tak mi się to spodobało, że nie mam czasu pisać. Ja tylko czytam. Nie wiedziałam (gdzie ja żyłam przez ten czas?!), że blogów jest aż tyle, że są tak ciekawe i że ja też chcę pisać, a chociaż spróbować.
Czy Was też dziwi widok mamy biegnącej z wózkiem? Za każdym razem spotykam się ze zdziwionymi, pełnymi dezaprobaty, albo pobłażliwymi minami. Zdarza się, chociaż rzadko, żebym spotkała się z uśmiechem i zrozumieniem ( a może za rzadko biegam?). Fakt, nie mam wózka biegowego, a to przede wszystkim dlatego, że w kwocie, którą mogliśmy na wózek wydać nie było wózków biegowych z amortyzacją (o zgrozo!). A znaleźliśmy wózek z amortyzacją, dużymi pompowanymi kołami i blokowanymi przednimi kółkami.
Udało mi się w końcu rozpisać. Może dlatego, że po prostu piszę. A nie myślę (jak zwykle).
Poszukiwania choinki trwają. A jeszcze zacieklej poszukuję idealnych ozdób choinkowych. Jak już znajdę to się podzielę.
P.S. W oczekiwaniu na pierwszego ząbka.